This "Cited by" count includes citations to the following articles in Scholar. The ones marked * may be different from the article in the profile.
Co znaczy MY I WY ALEKSANDRA ŚWIĘTOCHOWSKIEGO: Tekst manifestu autorstwa "papieża warszawskiego postępu" ukazał się w numerze 44 "Przeglądu Tygodniowego" w roku 1871, w czasopiśmie, gdzie już przedtem pojawiały się artykuły pozytywistów. Brak powstania radykalnego programu po upadku stworzenia, brak zainteresowania dla ważnych spraw krajowych wywołały ostre sprzeciwy młodych krytyków i literatów przeważnie blisko związanych ze środowiskiem Szkoły Głównej w Warszawie. W okolicy Świętochowskiego byli to między innymi Piotr Chmielowski, Józef Kotarbiński i Julian Ochorowicz. Ekipa ta nazywała siebie "młodymi", "postępowcami" albo "stronnictwem postępu". Tekst My i wy stanowił wyraźne ustalenie celów i dążeń młodego pokolenia. Świętochowski nie występuje jedynie w swoim imieniu. Wyrazistym podmiotem tej wypowiedzi jest "młoda drużyna pisarzów". Bezpośrednim przyczyną wypowiedzi Świętochowskiego było ukazanie się mocno krytycznego wystąpienia wobec pokolenia młodych literatów. Nazwani oni tam zostali "bojującym kościołem literackim" i zarzucano im, Iż "pragną być krzewicielami i propagatorami idei, których może jeszcze sami nie przetrawili". W owym czasie nie było to jedyne napastliwe wystąpienie przeciwko wychowankom Szkoły Głównej. Inne, równie złośliwe, ukazały się w "Kłosach", "Gazecie Warszawskiej" i "Kurierze Warszawskim". Odpowiedź "stronników postępu" musiała więc być natychmiastowa. "Stara" prasa zarzucała pozytywistom w pierwszej kolejności niedouczenie, brak umiarkowania, a nawet (jak Lubowski) tworzenie wyłącznie pamfletów. "Młoda drużyna pisarzów" w osobie Aleksandra Świętochowskiego stawiała jako odpowiedź znacząco poważniejsze i bardziej skonkretyzowane zarzuty. W manifeście mowa jest o zdefiniowaniu własnego stanowiska i ustalenia celu walki, ostrego przeciwstawienia skostniałym i przestarzały poglądom "starych", nowych propozycji myślowych, szczególnie ważnych w nowej i trudnej sytuacji popowstaniowej. Pokolenie dojrzałe jest krytykowane za "nieruchomość i senność w dziennikarstwie", za "lenistwo i niedołęstwo" literatów. Wg Świętochowskiego kredyt zaufania u czytelników nie zostaje pozyskany raz na zawsze i Iż trzeba się wsłuchiwać w głosy i potrzeby społeczeństwa, aby móc myślowo mu przewodzić. Nie widzi on również w ekipie "starych" ("wy") takich mocnych jednostek, które mogłyby przeciwstawić się sferze "pojęć ulotnych, przeżuwanych poprzez kilkadziesiąt albo kilkaset osobistości". W tekście manifestu został obalony zarzut o braku przywiązania "młodych do tradycji". To nie brak poszanowania dla dokonań pokoleń przeszłych, lecz niechęć do ciągłego rozpamiętywania minionych czynów, które, aczkolwiek niegdyś ogromne, jak na razie winny być traktowane jako zamierzchłe wspomnienie, przebrzmiałe echo. Wdzięczność i szacunek, o którym pisze Świętochowski, nie powinny przysłaniać celu nadrzędnego - działania, które musi być zdeterminowane szybkością postępu: "Czy chcecie swój zachód przeciągać dlatego, ażeby wschód jak najpóźniej nastąpił?". Brak aktywności i niewolnicze spoglądanie wstecz mogą wywołać katastrofalne konsekwencje. Błędy młodości są jej naturalnym prawem, znacząco większym (wg Świętochowskiego) grzechem jest bierność i stagnacja ("wyczerpana dusza może wydzielać z siebie tylko zarodki Zgonu"). Spór "starej" i "młodej" prasy regularnie był porównywany do sporu klasyków z romantykami. Jak zauważa Janina Kulczycka Saloni porównanie to nie jest trafne (podobnie już w czasach pozytywizmu uważał Henryk Sienkiewicz). Fundamentalną różnicą jest kompletnie odmienna przypadek polityczna. Czasy pozytywizmu to działanie w "mroku totalnej klęski (...) walka o byt w uwarunkowaniach, kiedy naród w grze politycznej stracił wszystkie własne atuty". Dlatego cała kampania "młodej" prasy (podobnie jak manifest Świętochowskiego) zmierzała do sformułowania nowego programu pracy na obszarach dotychczas zaniedbanych (na przykład program oświatowy) i wyliczenia się, szczególnie istotnego po klęsce stworzenia, z mitami narodowymi. Powstanie nowego modelu literatury miało ów program propagować i stosunkowo możliwości pomóc w kształtowaniu się nowych postaw. Pozytywiści nigdy nie zrezygnowali z dążeń niepodległościowych, pragnęli jedynie "odzyskania sił" po ostatnim zrywie narodowym i dlatego w ich programach dostrzec można chęć czasowego odsunięcia tego problemu w bliżej nieokreśloną przyszłość. Spór "młodej" prasy ze "starą" był więc w istocie sporem politycznym, który z konieczności rozgrywał się w trakcie dyskusji o poezji. Centrum sporu stanowiło znaczenie stworzenia w historii narodu i wszelkich konsekwencji tego wydarzenia. Świętochowski, nie mogąc, z (powodu carskiej cenzury) otwarcie pisać o tych niesłychanie istotnych dla obu pokoleń faktach historycznych, zwraca się do "starych" w sposób zawoalowany: "Czy sądzicie, Iż w młodej piersi wszystko to [wprost mowa jest o honorze i miłości dobra] obce, Iż serce nasze nie drga, imaginacja się nie zapala, umysł nie poddaje, a z oczu łzy nie płyną, Iż nie cierpim, nie kochamy, a tylko nienawidzim, plwając na wszystko szyderczo?". Wystąpienie Świętochowskiego, jako reprezentanta "postępowców", było w owym czasie jednym z wielu, lecz bodaj czy nie głównym. Nastąpiła wyraźna deklaracja celów, ustalenie pola konfliktu ze "starymi", tekst ten, będąc istotnym dla pokolenia pozytywistów, nie został zapomniany w przyszłości. W jednym z manifestów modernistycznych, autorstwa Stanisława Brzozowskiego, użyta została formuła Świetochowskiego (nieco zmieniona) - "my młodzi", ale tym wspólnie "starymi" jest już właśnie pokolenie niegdysiejszych członków "stronnictwa postępu". Zobacz także: MODELE ŚWIATOPOGLˇDOWE, SZKOŁA Kluczowa Czym jest MY I WY ALEKSANDRA znaczenie w Motywy literatura M .
Porównaj artykuł "My i wy" A.Świętochowskiego z wierszem A.Asnyka "Do młodych" more_vert przez użytkownika ognisko ( -100 ) w Język polski pytanie zadane 10 lutego 2011 8.0k wizyt Ideologiczna dyskusja, nazwana sporem „starej” i „młodej” prasy zapisała się w dziejach literatury według Tadeusza Bujnickiego i Henryka Markiewicza jako jedno z najgłośniejszych wydarzeń dziennikarskich lat siedemdziesiątych XIX wieku. Dotyczyła przede wszystkim różnego stosunku do tradycji, religii, nauki, rozbieżnej oceny klas społecznych oraz funkcji literatury i sztuki. „Starzy”, reprezentujący tradycyjne, niechętne wszystkim nowinkom poglądy, zwolennicy szlacheckiego porządku, tradycji „białych dworków” i poddaństwa chłopów skupili się głównie wokół „Biblioteki Warszawskiej”, „Tygodnika Ilustrowanego” i konserwatywnej prasy galicyjskiej („Czas”). Ich ideowi przeciwnicy, wyznający wzory postępowe demokratycznego światopoglądu mieszczańskiego, krytykujący tradycjonalistyczny i zachowawczy obóz, mający złą opinię o przeszłości, potępiający wady narodowe, które doprowadziły do rozbiorów, a potem do klęski powstań: listopadowego i styczniowego - wystąpili przede wszystkim na łamach pisma agresywnego, napastliwego - tygodnika społeczno-kulturalnego „Przegląd Tygodniowy” (1866-1904). Publikowali także w tygodnikach „Niwa” oraz „Prawda”. „Młodych” reprezentował głownie „mistrz polemicznych tekstów” Aleksander Świętochowski – autor znanego manifestu programowego My i wy z 1871 roku. Postulował zerwanie z kurczowym trzymaniem się przeżytków szlachetczyzny, tradycyjnego sposobu życia i gospodarowania (T. Bujnicki, Pozytywizm, s. 62), a także skupienie się na racjonalizmie, materializmie, propagowanie idei Darwina, Colta, Milla czy Spencera. Jego współpracownikami byli Piotr Chmielowski, Julian Ochorowicz, Józef Kotarbiński, Feliks Bogacki, Bolesław Prus oraz Adam Wiślicki (redaktor i wydawca „Przeglądu Tygodniowego”). We wspomnianym artykule programowym My i wy Świętochowski podkreślił różnice pokoleniowe będące przeszkodą w wyznawaniu tych samych racji. Posługiwał się górnolotnym, ogólnikowym stylem, nie szczędząc swych ideowych antagonistów: „My jesteśmy młodzi, nieliczni, nie rządzący się widokami materialnych korzyści, uwolnieni z obowiązku hołdowania pewnym stosunkom i znajomościom, wypowiadamy swoje przekonania otwarcie, nie lękamy się sądu i kontroli, pragniemy ją rozciągnąć na wszystkich, pragniemy pracy i nauki w społeczeństwie, pragniemy wywołać siły nowe, zużytkować istniejące, skierować uwagę przed, a nie poza siebie – oto nasze wady. Wy jesteście starzy, liczni, krępowani między sobą tysiącem niewidzialnych nici, skradacie się ze swoimi zasadami nieśmiało, żądacie w literaturze spokoju, nieruchomości, każecie wszystkim patrzyć w przeszłość, szanować nawet jej błędy, chcecie, ażeby was, tak jak senatorów rzymskich, była zawsze jedna tylko liczba, ażeby was nikt nie sądził, nikt o nic nie upominał – oto wasza zasługa. Czy idąc tak odmiennymi drogami, możemy się spotkać kiedykolwiek i uszanować wzajemnie swoje cele? Nigdy! Wiemy to – między naszymi obozami popalone mosty, pozrywane groble” (A. Świętochowski, My i wy, „Przegląd Tygodniowy 1871). strona: - 1 - - 2 - . 324 543 558 148 600 200 243 792