Nierzadko jako dodatek stanowiący punkt wyjścia bierze się także przykładowo ziemniaki bądź zboże. Nie ma jednego, konkretnego przepisu na zacier do bimbru, jak i jednego trunku, których byłby uznawany za klasyczny typ bimbru. Wszystko uzależnione jest zwłaszcza od tego, co chcemy uzyskać pod kątem smakowym.
Ten smak, ten zapach, ta moc. W PRL dla paru flaszek trunku własnej roboty ryzykowano nawet 15-letni wyrok. Dziś też można pójść za to za kraty - niemniej chętnych nie brakowało i nie brakuje. Bimber pędzi się w Polsce od setek lat. Ale samo słowo weszło do słowników dopiero w latach 50. XX wieku. Oto fragment obszernego materiału o polskim bimbrownictwie z nowej NASZEJ HISTORII. Komunistyczne władze wypowiedziały bimbrownikom otwartą wojnę już w latach 50. Za wczesnego PRL groziło za pędzenie samogonu nawet 15lat więzienia. A samo tylko kupno „księżycówki” zagrożone było trzema latami pobytu za kratami. To jeszcze nie wszystko, bo wymyślono i wprowadzono w życie nakaz donoszenia władzom na bimbrowników. Jeśli ktoś na przykład wiedział o sąsiedzie, który pędził samogon w kuchni, a o tym nie zameldował władzy ludowej, musiał się liczyć z roczną ówczesnej prasie pełno było informacji z frontu walki z bimbrownikami. Milicja chwaliła się swoimi sukcesami „na polu walki ze szkodnictwem gospodarczym”, tak właśnie nazywano nielegalne pędzenie bimbru. Grupy ORMO-wców, które uganiały się po kraju, nie chciały być gorsze od milicjantów, też przeszukiwały, konfiskowały i obwieszczały o zwalczaniu tego groźnego procederu. Złagodzono te surowe restrykcje dopiero przed odwilżą w 1956 roku. Na krótko jednak, bo już dwa lata później ostrą walkę z bimbrownikami podjęto na nowo, a jej wyrazem były trzy tysiące wykrytych bimbrowni, dwa razy więcej niż w roku 1957 czy 1956. Po raz pierwszy wtedy zawitał do „Słownika języka polskiego” bimber, czyli nielegalna przypominają, że konkurencja z państwem na wódczanym polu pojawiła się w XIX w., bo to wtedy władza zaczęła dokręcać nam śrubę, ograniczając swobody alkoholowe. Okres okupacji pozostawił u wielu nawyk produkowania bimbru i z tymi przyzwyczajeniami trudno było od razu zerwać w wyzwolonej Polsce. A władza ludowa nie zamierzała tolerować konkurencji, dlatego przyszły naprawdę ciężkie czasy dla bimbrowników. Pamiętajmy jednak, że mimo silnie zakorzenionego obrazu bimbrownika z czasów PRL rodacy uprawiali swoje „hobby” już znacznie wcześniej. Przez jakiś czas zresztą robili to jak najbardziej legalnie. Na ziemiach pierwszej Rzeczypospolitej jednym z przywilejów była propinacja, którą znieśli dopiero zaborcy. „Znosimy na zawsze nadużycie, tj. zmuszanie poddanych, aby do domów i karczem przyjmowali piwo z miast królewskich, stanowiąc, aby panowie wsi i ich poddani w tej wolności byli zachowani, iż wolno każdemu piwa i inne trunki skądkolwiek bądź brać i we wsiach ich warzyć i warzyć kazać i wolno użytkować bez wszelkiej obawy z naszej strony, lub starostów naszych zakazu, aresztowania lub kary” – głosił statut wolności z 1496 była przełomowa chwila, bo od tamtej pory żaden kolejny polski rząd nie zaryzykował zniesienia państwowego monopolu. Polakom to jednak nie przeszkadzało. W ostatniej fazie komuny w Polsce mogło działać nawet 150 tys. mniejszych i większych nielegalnych gorzelni. Większość z nich zniknęła wraz z czasach, kiedy legalna wódka była już dostępna na rynku w nieograniczonych ilościach, kiedy ludzi stać było na kupno coraz większej ilości półlitrówek, wielu zarzucało proceder pędzenia. Ale bimbrownictwo nadal kwitło, kwitnie i pewnie będzie się miało niezgorzej w przyszłości, bo – jak była mowa – są takie miejsca, np. na ścianie wschodniej, gdzie bez bimbru życie jest wielu wsiach traktuje się ten napitek niemal jak walutę, a w czasie mroźnych zim smakuje on wybornie ze słoniną i pędzenia bimbru nie trzeba było technicznej smykałki. By ruszyć z własną gorzelnią na podstawowym poziomie, wystarczyła najzwyklejsza bańka po mleku – a ta była do zdobycia u każdego chłopa – do tego miedziane rurki i spory gąsior, w którym przygotowywało się zacier. Kiedy wybijała godzina pracy, wlewano zawartość gąsiora do bańki po mleku, stawiano ją na gaz i potem cierpliwie czekano, aż przechodzące przez miedziane rurki opary się skroplą i powolutku skapną do pojemniczka. To był, jak go nazywano, dopiero pierwszy „pokos”, nie szło tego świństwa pić, bo po kieliszku głowa chodziła jak karuzela. Trzeba było to wszystko raz jeszcze poddać podobnemu procesowi, ponownie przedestylować, by uzyskać w miarę krystaliczną ciecz. Potem można było bimberek doprawić wedle wyobraźni, suszonymi śliwkami, skórkami pomarańczowymi czy innymi jednak zapyta: skąd się wzięła nazwa „bimber”? Co do tego nie ma pewności nawet wśród badaczy naszych obyczajów. W licznych publikacjach naukowych, słownikach czy encyklopediach to słowo pojawiło się stosunkowo późno. Bo słownik języka polskiego dopiero w 1958r. zdefiniował bimber jako wódkę pędzoną nielegalnie prymitywnym, domowym sposobem. Natomiast w Wielkiej Encyklopedii Powszechnej PWN znajdujemy takie objaśnienie bimbru: wytwór spirytusowy pochodzący z potajemnej produkcji, gatunkowo odpowiadający spirytusowi nierektyfikowanemu (tzw. surówka). ***Chcesz wiedzieć więcej o historii pędzenia bimbru w Polsce? Zajrzyj do najnowszej NASZEJ HISTORII. Nowa, styczniowa Nasza Historia jest już w kioskach. Zapraszamy do zapoznania się z tematami wszystkich naszych wydań regionalnych: Nowa NASZA HISTORIA na STYCZEŃPolecamy Państwu także nasze pierwsze wydanie specjalne - KUCHNIA. Poświęciliśmy je w całości historii polskiej sztuki kulinarnej. Znajdą w nim Państwo między innymi historyczne przepisy prawdziwej kuchni warszawskiej - i sześciu innych polskich tradycji regionalno-kulturowych: KUCHNIA. Niezwykłe wydanie specjalne Naszej HistoriiTUTAJ - w serwisie mogą Państwo już teraz, nie ruszając się z domu, kupić e-wydanie Naszej Historii lub zamówić prenumeratę: także na profil Naszej Historii na FACEBOOKU i do obserwowania naszego konta na TWITTERZE.
Ten cukier też zostanie przerobiony na alkohol. Ale gdybyśmy robili wino np. z ryżu, albo mniszka lekarskiego, gdzie cukru jest jak na lekarstwo to przelicznik jest następujący. 17 gramów na 1 % w 1 litrze . Na każdy 1% alkoholu w litrze wina potrzebne jest 17 gramów cukru. Co to oznacza i jak to się ma do 20 litrów wina o mocy 16 % alko?
Często używaj prostej nalewki na jałowcu z przyprawami bez destylacji bimbru. O tym, który przepis na dżin jest najlepszy, można zdecydować tylko smakując domowy alkohol. Wytwarzanie domowych analogów alkoholowych markowych napojów urozmaica domową ucztę.
Rodzynki - nalewka z przyprawami (opcjonalnie), można ją przygotować o każdej porze roku, nadaje się również do uszlachetnienia bimbru: Jak gotować nalewkę domowej roboty na rodzynkach: Niesamowite rodzynki na podwójnym bimberie o niesamowitym smaku, wygląd: Sprawdzony przez babcię przepis na bimber na rodzynkach:
Posiadam aabratka z wyjściem bocznym, sprężynki miedziane oraz kwasowka i sterownik Pamel, gotuję nastaw z drożdży Drożdże TURBO X-PURE 21,3% i nie wiem dlaczego urobek wychodzi praaaawie dobrze aczkolwiek czuć lekki posmak bimbru. Nastaw klarowany grawitacyjnie, zlewany znad osadu myślę że wszystko robione jak należy.
\n\n\n\n \njak upalic cukier do bimbru
. 434 658 90 207 689 360 159 285

jak upalic cukier do bimbru